poniedziałek, 6 czerwca 2011

0. Lepiszcze ożyło.

Przewidywana reakcja na notkę

                Pomysł na bloga powstał w upalny dzień, chyba piątek, gdy popijałem ósmą już szklankę wody i rozmawiałem z M. Akurat zbliżał się wieczór, co oznacza u mnie początek nastroju depresyjno-samobójczego i rozmowa zeszła na tło mojego pisania, to znaczy nieopisanego walenia w klawisze przy lecącej muzyce. Jako że ostatnio czytam jakoś chętniej, wyjawiłem M., że w planach mam blog literacki, gdzie dzieliłbym się swoimi książkowymi przeżyciami.
                Reakcja M. wyglądała mniej więcej tak:
                HA.
                             HA.
     HAHAHAHA.
       To ty tak…
                               SERIO? NAPRAWDĘ?!
                Zatem dopingowany byłem przez znajomych od samiuteńkiego początku. Jednak po przeczytaniu drugiej książki i niemożności skomentowania jej, poczułem głęboką potrzebę posiadania bloga. Ale skoro nie literacki, to może…
                O mnie?
                O mnie obierającym ziemniaki?
                O mnie obierającym ziemniaki i maniakalnie wymyślającym tematy dla bloga?
                O blogu?
                Dlaczego tak bardzo mi zależy na blogu literackim, skoro pewnie będzie to szajs pisany burżuazyjnym pseudostylem?
                W tym momencie karteczka się skończyła i musiałem czekać na decyzję. Decyzja przyszła, podrapała się po głowie, ziewnęła, rozejrzała po pokoju, spojrzała na mnie, zemdlała, wstała, spojrzała po raz drugi i powiedziała:
                - No niech ci będzie ten literacki.
                Od tego momentu stałem się oficjalnym posiadaczem pomysłu na bloga literackiego, ale coś należało z tym zrobić. Na przykład nadać tytuł.
                Wieczorami buszuję po całkowicie dziwnych stronach i tak oto, czytając absolutnie nietuzinkowe forum (bodajże budowlane), natrafiłem na to piękne słowo…

L E P I S Z C Z E.


                Oczywiście nie miałem zielonego pojęcia, co ono oznacza. Kojarzyło się z lepianką, ale to trochę za mało, żeby być tytułem najgorszego bloga literackiego świata, więc zajrzałem do Wikipedii, ulubionej strony wszystkich uczniów i intelektualnych bajerantów.
            Lepiszcze jest to rodzaj spoiwa używanego do produkcji wszelkiego rodzaju kompozytów, zarówno konstrukcyjnych jak i innych. Lepiszcze działa podobnie do kleju, jednak jest używane przeważnie w połączeniu z prasowaniem pod dużym ciśnieniem.
                … a czymże jest literatura, jak nie „wszelkiego rodzaju kompozytem”? Lepiszcze zostało dosłownie jednogłośnie wybrane.
                Tak oto powstał ten blog.
                Co się będzie na nim pojawiać? Recenzje (raczej bez ocen w stylu 1/5, to robię na LubimyCzytać), moje przemyślenia wokół literatury (to chyba najczęściej), zachwyty nad okładkami i wszystko to, co z książkami jest związane.
                Jeśli, drogi Czytelniku, przetrwałeś ten wpis i nie uważasz czasu spędzonego tutaj za stracony, serdecznie zapraszam do dalszego czytania. Może być gorzej, lepiej, ale na pewno będzie lepiszczowo!

8 komentarzy:

  1. Wpis przetrwałam ;)

    Odwiedzać będę.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Także melduję przetrwanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oho węszę oryginalny blog. Oby tak dalej! :)
    Fajnie, że wyjaśniłeś nazwę bloga, a możesz jeszcze wyjaśnić swój nick? O ile lepiszcze budzi skojarzenia tak nick ani trochę ;P
    Życzę powodzenia i wytrwałości w pisaniu bloga! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Burżuazja! <33

    Wybacz, musiałam.

    OdpowiedzUsuń
  5. pierwsza notka nader ciekawa. z chęcią będę obserwować, czy to rzeczywiście w końcu coś nowego wśród blogów literackich :)

    OdpowiedzUsuń
  6. wpis bardzo ciekawy. Jeśli tak będziesz pisać o książkach, to na pewno będę tutaj częstym gościem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze żyję!
    Czyli będę częstym gościem:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przetrwałam i czekam na nowe notki :)

    OdpowiedzUsuń